Bywają momenty, gdy nie chcesz być nigdzie indziej, tylko w tym właśnie miejscu. Nie myślisz wtedy o niedokończonej pracy czy obowiązkach. Jesteś, chwila trwa, czas się rozciąga lub galopuje, czas nie istnieje, lub w tym właśnie momencie się rodzi. Te chwile mogą trwać sekundę, której nawet nie zauważyłeś, innym razem to prawdziwa epifania rzucająca cię na kolana. Nieważne czy szczęście chcesz traktować sinusoidalnie, linearnie czy co ci tam jeszcze przyjdzie do głowy. Ono jest ! To nie będzie kolejna opowiedziana historia miłości, to będzie mój największy nieskończony projekt #neverendingstoryofhappines - niekończąca się historia szczęścia. Być może na przestrzeni czasu się zmienię, a moje pojmowanie szczęścia ewoluuje, w sumie liczę na to. Skoro wiemy, że tylko twórcze życie jest sposobem na walkę z "bezlitosnym piekłem tego świata", żyjmy tak, by tworzyć własne opowieści, własne zachwyty i własne wzruszenia.
"- Długo będziesz tutaj tak stał?
- Nie wiem, myślę że z 5 minut - odparłem [...]
- Myślisz czy wiesz? Bo to przecież nie to samo. Kiedy człowiek myśli to wcale nie musi wiedzieć. Jak myśli to rzadko wie, a więcej się zastanawia ma wątpliwości i tak dalej. Tak jest w życiu ze wszystkim, w domu, w pracy, małżeństwie nawet w religii. Myślisz, że jest Bóg, potem się zastanawiasz, czy jest Bóg, jeszcze później masz wątpliwości i koniec nagle odkrywasz, że nie ma Boga. Myślisz, że jesteś szczęśliwy, potem się zastanawiasz, czy aby na pewno, czy z absolutnym przekonaniem mógłbyś powiedzieć, że jesteś w tym momencie szczęśliwy? Wtedy odkrywasz z przerażeniem, że jednak nie jesteś i przychodzi do głowy pytanie, kiedy ostatnio byłem szczęśliwy? Miesiąc temu, rok, może jak byłem dzieckiem, w takim razie, gdzie jest moje szczęście?
- Gdzie się podziało? Kto mi je zabrał? Przychodzi ci do głowy, że skoro nie pamiętasz, kiedy tak naprawdę byłeś szczęśliwy, to znaczy, że jesteś nieszczęśliwy. A szczęście jest gdzie indziej[...]tylko gdzie może być to szczęście, jeśli nie w tobie, no gdzie? Widzisz, ludzie zazwyczaj nie potrafią żyć po prostu, tak najzwyczajniej w świecie żyć. No nie potrafią. Ciągle coś w życiu przeszkadza, muszą coś robić, stawiać sobie jakieś śmieszne cele, aby móc je potem realizować. Tylko po co? Powiedz mi po co? Życie to mgnienie oka. Kto za 100 lat będzie pamiętał o czyichś celach?
O mniej lub bardziej poważnych pragnieniach, złudnych potrzebach. A ludzie mają mnóstwo potrzeb. Cała Współczesność to jedna wielka religia potrzeb rozbudzonych przez reklamy, kulturę masową i media. Człowiek miota się w tym wszystkim, bo dał się złapać w serwowany przez współczesną cywilizację koncept, że sensem jego życia jest zaspokajanie kolejnych zachcianek, a z nimi jak z apetytem - rosną w miarę jedzenia. Co z tego, że część z nich uda się zaspokoić skoro w międzyczasie okazuje się, że koszt był zbyt wysoki, że człowiek coś po drodze zgubił, zapodział gdzieś dziecięcą wrażliwość, uważność, umiejętność cieszenia się chwilą bycia tu i teraz. Zamiast delektować się na codzień widokami, dźwiękami, zapachami, ludzie tworzą w swoich głowach projekty przyszłości. Wizualizują w kółko, gdzieś się śpieszą, ciągle za czymś gonią. A wiesz dlaczego? Bo się boją. Boją się, że coś utracą. Choćby mijające właśnie chwilę. Robią setki zdjęć, jak ty teraz łudząc się, że mogą posiąść ten fotografowanym moment, że uda im się bodaj na jedną chwilę zapanować nad upływającym czasem. Tylko że w istocie zamiast go doświadczać nie niszczyć złudnym pragnieniem zachowania, tracą go na zawsze. Nigdy niczego prawdziwie nie przeżywając. A ty jesteś szczęśliwy?
- Nie wiem, myślę że tak. - A widzisz - myślisz czyli wcale nie jesteś taki pewien. Myślenie o byciu szczęśliwym, a prawdziwe bycie szczęśliwym to jak oglądanie pornosa i myślenie, że właśnie uprawiasz dziki seks, a jego rzeczywistym uprawianie. Kiedy jesteś szczęśliwy, to często nie zdajesz sobie z tego sprawy. Na przykład taka sytuacja. Idziesz z bliską osobą w kawie w kawiarni. Siedzisz i wcale nie jest tak, że automatycznie czujesz się wtedy szczęśliwy. Oczywiście może się zdarzyć, że jest ci akurat całkiem dobrze, ale tylko trochę, nieznacznie, w każdym razie nie na tyle dobrze, żeby z tyłu głowy nie pojawiła się nagła i niespodziewana myśl choćby o byciu gdzie indziej. Więc siedzisz z bliską osobą, popijacie razem małą czarną i może nawet spoglądacie sobie romantycznie w oczy. Tymczasem w twojej głowie rodzi się niepokojąca myśl, że gdzieś byś teraz wyjechał, tak na trochę. Choć na kilka dni. Zaszył się i zamknął, pobył sam, odpoczął, ach myślisz sobie, wtedy to dopiero byłbym szczęśliwy. A przecież szczęście jest dokładnie w tym momencie, tu i teraz, z tobą, w tobie i w tej osobie, co siedzi obok ciebie. Rozsiadł o się między wami w ciepłej dłoni. W pocałunku w smaku kawy. Nawet nie zauważasz, że właśnie przeżywasz szczęście, za którym być może w tej chwili nie wiedząc czemu tęsknisz. A kiedy w końcu zdajesz sobie sprawę z tego, że w tamtej chwili naprawdę byłeś szczęśliwy jest już za późno. Nie ma go. Nie ma szczęścia. Odeszło niechciane. Ale nie martw się. Powiem ci coś. Znam dobry sposób na jego zatrzymanie [...]" (frag. "Sen powrotu" Piotr Strzeżysz)
c.d.n.