Koniec ery

Każda potęga wzrasta i zanika.

"Och, ta Strefa!(...) Tak popatrzeć na nią - niby ziemia jak ziemia. Słońce ją ogrzewa tak, jak ogrzewa całą resztę ziemi i niby nic się nie zmieniło, niby wszystko wygląda tak samo, jak trzynaście lat temu Stożkowate hałdy żółtej ziemi, nagrzewnice blikują na słońcu, szyny, szyny, szyny, na szynach lokomotywa, za nią wagoniki, platformy... Przemysłowy krajobraz, jednym słowem. Tylko ludzi nie ma. Ani żywych, ani martwych..."

I ostatni raz słońce zaszło nad moją strefą industrialnego spokoju. Żegnamy się cicho, ale na zawsze zabieram tę garść kadrów, tych kilka dni, gdy pod nogami trzeszczało szkło a w głowie kręciło się od dziwnego pyłu i ilości krętych schodów prowadzących na dach. Jak inaczej niż przy zachodzie mogę powiedzieć żegnaj.

"Trudno jest opisać coś podobnego komuś, kto tego nie widział. Jakoś to zbyt proste, szczególnie jeśli się dobrze przyjrzeć i uwierzyć wreszcie własnym oczom. To zupełnie tak samo, jakby komuś opisywać szklankę albo, nie daj Boże, kieliszek – tylko palcami wodzisz i klniesz w poczuciu absolutnej bezsilności."

Koniec mojej ery prefabetu.